Sylwester no cóż, nie dla nas. Ale dla dzieci, radość bezcenna, więc nawet nie przeszło nam przez myśl by się ich gdzieś pozbywać, by się sami zabawiać. Niby co roku ta sama sytuacja, ale po roku zapominamy jaką mieli radość w poprzednim i znowu trzeba powtórzyć :-)
No w każdym razie piski, achy, ochy, wielkie oczy i zdziwienie i głośny śmiech i krzyki. Takie nas otaczały dziwy, gdy dzieci oglądały ognie sztuczne :-)
O dziwo jak co roku wytrzymują do północy i nawet Maja która zazwyczaj około 21:00 już smacznie śpi, wygrała z sennością ;-)
Maja jak zwykle jest uczulona na lampę od aparatu i zawsze oczy zamknie, wasze też tak mają ?? bo np. moja chrześnica to nawet nie zamruga powieką ;-)
ja w na sylwestra walczyłam..ale z gorączką...
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńU mnie córcia spała już o 21.00.
Radość w oczach dzieci- bezcenna.
OdpowiedzUsuńAniu, Nadię to muszę czymś przekupić, żeby mi pozować chciała. A w Sylwestra to na widok fajerwerków drżała. Podobały jej się, ale ewidentnie się bała.
Mają Twój uśmiech, Twoje dzieci :)
OdpowiedzUsuńAle miały radochę:)))
OdpowiedzUsuńFajna jest ta Twoja trójca :D
OdpowiedzUsuńMy również podziwialiśmy z okna:) Synek nie spał i też były zachwyty:) a Maja dzielna:)
OdpowiedzUsuńRadość dzieci bezcenna :)
OdpowiedzUsuń