Parę lat temu przechodziłam przez temat nocnego moczenia, dziecko pomimo że już przedszkolakiem był często rano okazało się że to mokry poranek. To nie były sytuacje że raz w na pół roku, czy w miesiącu ale to już takie poranki były codziennością. Zaniepokoiło nas to, bo już wine na intensywne sny ciężko obwinić.
Najpierw problem skonsultowałam z innymi mamami. Często słyszałam "za dużo pieje, przed snem". No dobrze, więc po godzinie 18 dziecko nie mogło już nic pić, niestety problem moczenia nadal był, w sumie nie wiem z czego ten mocz się wziął, dziecko nie piło a przed snem koniecznie musiało się wysiusiać.
Kolejna rada "budź w nocy, by skorzystało z ubikacji" Dziecko strasznie mocno spało, dobudzić i doprowadzić do wc to była katastrofa, wcześniej już pozostali domownicy wstali. Natomiast dziecko w trakcie dnia było nerwowe i rozdrażnione, a rano gdy budziłam do szkoły i tak pościel mokra była.
Skończyło się na specjalnych pampersach. Tłumacząc sobie że może jeszcze potrzebuje czasu, dodatkowo ten mocny sen. Zresztą u koleżanek też zdarzają się takie sytuacje, może (chyba że nie chciały się przyznać) nie tak często ale dałam sobie spokój a przede wszystkim dziecku. Poinstruowałam tylko że samo sprząta po sobie, przygotowałam specjalny kosz na mokrą pościel i za każdym razem sam ma sobie zmienić.
Jednak lata leciały a moczenie nocne nadal na tym samym poziomie, czas na wizytę u lekarza. I co?! zostałam odesłana z kwitkiem! bo pani doktor nie wystarczyły moje