sobota, 25 sierpnia 2012

Miały dzieci swoja oazę ;-)

To było jeszcze w tamtym tygodniu, moje dzieci biegały po domu by pozbierać wszystkie niezbędne rzeczy na plażę. Ja w kuchni, nawet nie zwróciłam  uwagi na to co oni mówią. Po pewnym czasie przybiegł do mnie Filip z Ewą z hasłem "...mamo choć zobacz naszą plażę...!!!" W końcu dałam się namówić i wyszłam na podwórko. Daleko nie musiałam iść bo tylko przekroczyłam próg domu jak ujrzałam te ich riwierę ;-0 To po prostu wyglądało jak oaza na pustyni. 


                     Wszystko było kocyk, parasol, ulubiona lektura i nawet mała przekąska ;-)




                                    I to wszystko na spóle po między budową :-0  i jest GIT !! ;-D


Niestety plaża długo nie istniała, tydzień później została przetworzona na podjazd :-)

środa, 22 sierpnia 2012

LILLA LOU testujemy


Już od pewnego czasu mam zamiar pochwalić się zdobyczą Ewy i dziś wreszcie udało mi się uporządkować zdjęcia, a jest ich sporo dla tego podzielę tego posta na dwie części. Dziś prezentacja, a innym razem efekt ;-)
Więc, jest taka fajna stronką w sam raz dla dziewczynek nazywa się

wtorek, 7 sierpnia 2012

Testujemy szampon Schauma kids


Dzięki uprzejmości portalu badawczego o kobietach który nazywa się Prekursorki.pl mam przyjemność wraz z dziećmi......no dobrze, one mają przyjemność testować nowy szampon Schauma kids.


Z tego co wyczytałam na

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Filip przedłuża wakacje

Jeszcze parę dni temu Filip rozpaczał jak się dowiedział że już połowę wakacji ma za sobą, a będąc w kościele w tamtym tygodniu strasznie był skupiony  (przez chwile) na modlitwie, gdy zapytał co się tak w czuwał w modlitwę to mi powiedział że " modliłem się by wakacje nigdy się nie skończyły" i sobie wymodlił, tylko że trochę za wcześnie :-D
W sobotę od samego rana zapowiadało się że zakończy się dzień dla niego ciężko, najpierw Maja mu o mało nie wbiła ołówek do oka, później pomimo że mu zabroniłam wchodzić do garażu, to wszedł i jeszcze poszedł i podłączył akumulator do prostownika i to plusem do minusa...i no coś trzasło w garażu, szybko przybiegł do mnie cały roztrzęsiony z hasłem "...mamo, no, podłączyłem, udało się mi... "  myślałam że nie wyrobie zakrętu do tego garażu :-( dobrze że prostownik miał  jakieś zabezpieczenie i się nie spalił i dobrze że akumulatora nie rozsadziło, bo wole nie myśleć co było by :-/ i jeszcze jak sobie doładował ten skuterek tak jeździł nim, że parę razy wykoleił się z nim. No ale finał przyszedł popołudniu gdy przyszedł do mnie że idzie do cioci. Mówię mu nie idź nigdzie choć poćwiczymy jeszcze pisanie cyferek i tyle go widziałam, później tylko wielki krzyk i płacz. Okazało się że biegał i potknął się na płytce chodnikowej. Wujek ledwo co go przyniósł (6,5 roku = 28 kilo) Mąż od razu przyjechał z pracy i na pogotowie 2 godziny później był już w domu z małym bonusem w postaci gipsu. Teraz mało że muszę uważać na Maje to doszedł mi teraz Filip, abym ich nie zdeptała na podłodze.


PS. w tym roku to chyba sezon mamy na gips, a tu dopiero co zaczął się drugie półrocze:-/