wtorek, 15 maja 2012

Targi, galerie, łowy na całego

No!! tylko proszę się nie śmiać!!! jestem raczej osobą która nie należy do tych najlepszych organizatorów do wypraw i jestem typowym domatorem. Ale jestem ostatnio w takiej depresji, że musiałam coś ze sobą zrobić. I dla tego postanowiłam że jadę na targi Mather&baby do Krakowa. Nie wierzyłam że do końca uda mi się dotrwać do tego postanowienia , ale wszystko szło gładko. Najpierw bez problemów starsze dzieci, już nawet dzień wcześniej zostały zawiezione do szwagierki, rano czyli w niedziele wstałam jeszcze nie pewnie, czy to się uda. Spakowałam siebie i Maję i wózek bo plan był żeby jechać busem, oczywiście mąż miał towarzyszyć nam do Krakowa bo jechał na studia, miał tylko jedne zajęcia po których mieliśmy się spotkać w drodze powrotnej. Ale tak stanęliśmy przed domem...zimno coś było, a auto kusiło :-) które stało koło nas :-) Dobrze!!! do jednego miasta podjedziemy autem, a później się przesiądziemy w busa....no i jedziemy tak sobie, a może jednak pojedziemy dalej tym autem, na co ja cała happy :-D i tak dojechaliśmy do Alej tam nas mąż wysadził i dalej na błonie na nóżkach, a zapomniałam wspomnieć że udało mi się wyrwać jeszcze siostrę :-) która jest młoda mamą :-D I tak idziemy sobie w stronę tych namiotów, a tu nagle poczułam że coś mi się leje z nosa ;-/ no tak puściła mi się krew z nosa :-( widocznie zmiana ciśnienia czy coś w tym stylu, bo ogólnie to dla mnie rzadkie zjawisko :-/ po ogarnięciu się doszliśmy :-D obejście tego wszystkiego zajęło nas godzinkę ,ale tyle zgarnęliśmy próbek, gadżetów, że jak poszliśmy na tyły coś przekąsić, po wyciągnięciu Mai z wózka, wózek się przewrócił do tyłu :-D


Tu Maja zajada się ciasteczkami  z pojemnika MAM Feeding Set który kolejny raz sprawdził się pozytywnie :-)

 Później spotkała mnie miła niespodzianka przy wyjściu. Otóż utrzymuje kontakt z  MariAnah 
która prowadzi też bloga i poprzez Facebook udało się nam spotkać :-) mamy podobne, mogę nawet powiedzieć, że wręcz, takie same zainteresowania, więc spotkanie było bardzo sympatyczne, szkoda tylko że takie krótkie, no ale pogoda była, pomimo że słonecznie, to niezły przeciąg zwłaszcza na błoniach. I trzeba było się ewakuować :-) 

Później z siostrą zrobiliśmy szybki przegląd parku Jordana który był na przeciw. Kolejny punkt to kebab, którego nie udało nam się zjeść, bo mięso nie było jeszcze gotowe, ale za to zamówiony hamburger był tak wielki i zapychający, że zamówione frytki musiała nam pomóż Maja zjeść :-) Następnie czasu mieliśmy dużo , więc kurs obraliśmy w stronę galerii Krakowskiej....planty ciągły się w nieskończoność, ale  doszłyśmy do celu, Maja padła i twardym snem przespała cały kurs, aż do auta 


a ja z siostrą buszowałyśmy po butikach oczywiście, albo niestety  tylko oczami :-/  bo portfele puste :-(
i tak o to spędziliśmy Niedziele :-D  
Ale za to wrażenia były bezcenne ;-D 



3 komentarze :

  1. Miło było Was spotkać po roku czasu dziewczyny. Tym razem byłyśmy już rozpakowane:-)Dzieci poza brzuszkiem:-)
    A zainteresowania nasze... eh owszem takie same. aż trudno uwierzyć:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie spędzony czas:) uwielbiam takie dni:)

    OdpowiedzUsuń
  3. hm zrobiłaś mi smaka na kebab :-)

    OdpowiedzUsuń

Myślisz że możesz coś dodać od siebie? Napisz komentarz ;-)

Ps. Nie publikuje komentarzy z linkami do stron! Chcesz się zareklamować, zapraszam do kontaktu.