Jeszcze parę dni temu Filip rozpaczał jak się dowiedział że już połowę wakacji ma za sobą, a będąc w kościele w tamtym tygodniu strasznie był skupiony (przez chwile) na modlitwie, gdy zapytał co się tak w czuwał w modlitwę to mi powiedział że " modliłem się by wakacje nigdy się nie skończyły" i sobie wymodlił, tylko że trochę za wcześnie :-D
W sobotę od samego rana zapowiadało się że zakończy się dzień dla niego ciężko, najpierw Maja mu o mało nie wbiła ołówek do oka, później pomimo że mu zabroniłam wchodzić do garażu, to wszedł i jeszcze poszedł i podłączył akumulator do prostownika i to plusem do minusa...i no coś trzasło w garażu, szybko przybiegł do mnie cały roztrzęsiony z hasłem "...mamo, no, podłączyłem, udało się mi... " myślałam że nie wyrobie zakrętu do tego garażu :-( dobrze że prostownik miał jakieś zabezpieczenie i się nie spalił i dobrze że akumulatora nie rozsadziło, bo wole nie myśleć co było by :-/ i jeszcze jak sobie doładował ten skuterek tak jeździł nim, że parę razy wykoleił się z nim. No ale finał przyszedł popołudniu gdy przyszedł do mnie że idzie do cioci. Mówię mu nie idź nigdzie choć poćwiczymy jeszcze pisanie cyferek i tyle go widziałam, później tylko wielki krzyk i płacz. Okazało się że biegał i potknął się na płytce chodnikowej. Wujek ledwo co go przyniósł (6,5 roku = 28 kilo) Mąż od razu przyjechał z pracy i na pogotowie 2 godziny później był już w domu z małym bonusem w postaci gipsu. Teraz mało że muszę uważać na Maje to doszedł mi teraz Filip, abym ich nie zdeptała na podłodze.
PS. w tym roku to chyba sezon mamy na gips, a tu dopiero co zaczął się drugie półrocze:-/
Aniu, mam nadzieję, że zapasy pecha już się wyczerpały i od tej pory będzie tylko dobrze. Zdrówka dla małej kózki, która nóżkę ma w gipsie.
OdpowiedzUsuńli_lia
Kurczę, te Twoje dzieciaczki jakieś łamliwe są :)
OdpowiedzUsuńNo, a Filip to pewnie elektrykiem zostanie :) Tylko żeby do szkoły chętniej chodził :)